O miłości
Komentarze: 0
Dzisiaj się nie wyłamię. Popek pisze o miłości, Mirosław Breguła pisał, Bracia Figo Fagot więc napiszę i ja :) Dzisiaj odkryłam, co to znaczy kochać taką piękną bezwarunkową miłością. W sensie nie obwarowaną milionami warunków ;) Każdy z nas kogoś lub coś kocha. Kochamy dzieci, rodziców, rodzinę, partnerów, zwierzęta, rośliny.... Zawsze zastanawiałam się, dlaczego kochamy kogoś. Kochamy za coś czy dla czegoś. Myślałam i myślałam. A w zasadzie mając dzieci czy zastanawiamy się dlaczego je kochamy? Czy byłaby to dla nas, jako rodziców różnica, że mamy rude czy blondwłose dziecko? Czy ma wszystkie palce czy ich nie ma? Czy jest krzywe czy proste? Raczej nie. Kochamy je bo je po prostu kochamy i już. Nie zastanawiamy się dlaczego. A gdyby kochać tak naszego partnera, naszych rodziców, nasze zwierzątka? Gdyby każda nasza miłość nie była czymś obwarowana? Gdybyśmy tak po prostu kochali siebie? To jest takie proste. Kochać kogoś, żeby go po prostu kochać. Nie ma znaczenia czy druga strona to wie czy nie. Pies pewnie wyczuje, drugi człowiek niby też powinien i pewnie takie mielibyśmy oczekiwania. Tylko, że ta druga strona niekoniecznie o tych oczekiwaniach wie. A jeśli nawet wie to może wcale ich nie chce spełniać. Tylko czy to nam jest potrzebne do tego, żeby kochać tą drugą stronę? Absolutnie nie. Możemy sobie ją kochać o tak po prostu. Nie ma znaczenia co będzie jutro. Dzisiaj sobie możemy kochać kogo chcemy. Oczywiście pierwsza, bezwarunkowa miłość to ta do nas samych. Bo jak kochamy siebie to potrafimy tez kochać innych. A jak nie kochamy siebie to miłość do innych obłożymy warunkami, które z miłością nie mają kompletnie nic wspólnego. Nie warunkujemy miłości do osoby tym, czy ona nas kocha. Bo wcale nie musi. Ale to nie znaczy, że my nie możemy jej sobie kochać. A co to znaczy kochać siebie? Myślę, że najprościej to nie działać wbrew sobie. A Wy co myślicie? :)
Dodaj komentarz