Archiwum listopad 2016, strona 1


lis 15 2016 Wszystko mnie denerwuje
Komentarze: 0

Tak, dzisiaj cały dzień na wkurwie. Wczoraj i w sobotę to samo (wyłączając odsypianie nieprzespanej nocy). Wczoraj moje małe szkraby przeszły same siebie. Rozpierdziel w pokoju jakich mało, na dodatek połamany koń i pożyczona gitara - też w częściach. Człowiek pracuje, kupuje tym wrednym, małym istotom wszystko, stara się nieba przychylić i co? I nic. To przychylone niebo leży roztrzaskane na podłodze. Wielka awantura potem nastąpiła, kary się posypały, stek gróźb pt. mikołaj w tym roku nie przyjdzie. I co? I nic. To tylko małe kurwa rzeczy. Rzeczy ważniejsze od moich dzieci. Co z tego, że nie szanują? Mama zapomniała nauczyć, nie chciało jej się a teraz pastwi się nad małymi szkrabami zagłuszając swoje wyrzuty sumienia, że dzieciom czasu nie poświęciła. I wiecie co? Rozpierdole jutro na ich oczach tą gitare do reszty punkt 7 rano przed wyjazdem do szkoły. A potem je przeprosze za to, że ta pieprzona połamana gitara była od nich ważniejsza. Jak ja kocham rozpieprzać wszystko dookoła więc jutrzejsze działanie nastroi mnie pozytywnie na cały dzień :) 

Przy okazji się dowiedziałam, że jestem dręczycielem. I znalazłam kolejną ofiare do dręczenia. No zajebiście. Nie dość, że dręczę siebie to wszystkich dookoła :) Nie mam postanowienia zaprzestania tej strasznej praktyki. Czasem trzeba ;)

ladymarion : :
lis 14 2016 nadzieja umiera ostatnia
Komentarze: 0

Tajemnicą, że się rozwodzę nie jest. Ale dzisiaj sobie uświadomiłam, że rodzina mojego jeszcze męża żywi nadzieję, że się nie rozejdziemy. Z tej, czy innej przyczyny zadzwoniłam do szwagierki a ona do mnie: Może X sobie jeszcze przemyśli?. Tak mnie to rozbawiło. Myślę sobie, że no może przemyśli tylko nie wiem czy chcę żeby sobie to przemyśliwał. Bo w zasadzie co? Na co mi on w tym domu? Nauczyłam się żyć sama. Oj tak to było bardzo ciekawe doświadczenie, okupione nie lada wysiłkiem. Doświadczyłam samotności, braku pieniążków, proszenia o pomoc gdzie się da i to głównie nie finansową. Doświadczyłam tego, jak sobie radzę z chorobami dzieci. Ze swoją chorobą. Ze swoją pracą. Co rusz spadają na mnie nowe doświadczenia. I na ch on mi w domu. Rozpierdol totalny na podwórku zostawił, teraz ja sprzątam ten bajzel. Przypuszczam, że długo jeszcze będę sprzątać. Jak logicznie na to spojrzeć to będąc jego rodziną niezywiłabym żadnej nadzieji, że go żona jeszcze pod dach przyjmie. Najlepsze jest to, że w całej tej sytuacji wyrosłam na nie lada bohaterkę. Ale ponieważ chwałę zbudowaną na czyimś nieszczęściu trzeba zrekompensować, to za chwilę ta bańka mydlana zrobi trach i będę tą najgorszą. Wyjdzie, że mój małżonek ma racje. Ja już to wiem. Oni jeszcze nie. I wiecie co? Mam to totalnie gdzieś. Trochę ostatnio przypomniałam sobie młodzieńcze czasy, teraz czas wrócić z nowym nastawieniem. O dziwo nie schizuję. Nie mam stresa. Wiem, że wszystko układa się najlepiej dla mnie. Zawsze zastanawiałam się ile jestem w stanie udźwignąć a teraz wiem, że bardzo dużo. I nie mam ochoty na żadne przemyślane rzeczy. Widzę, jak bardzo jestem zorganizowana i jednocześnie jaki panuje rozpierdol. Widzę jak bardzo potrafię byc chaotyczna i jednocześnie poukładana. Jak bardzo potrafię być naiwna i wyrachowana. Dobra i zła. Miła i wredna. Jing jang :) Miłych snów w tą super pełnię. 

ladymarion : :
lis 13 2016 Jabłka
Komentarze: 0

Myślę nad tekstem, wpatruję się w okno, sypie śnieg. Na jabłonce przed oknem wisi parę czerwonych jabłek. Musiały być najsilniejsze ze wszystkich, skoro do dzisiaj przetrwały. Trzymają się kurczowo tego drzewa, nie spadły mimo wiatru, który wiał ostatnio z hiper prędkością. I tak z jednej strony analizując sytuację to są takie trwade, silne, że przetrwały na tym drzewie. A z drugiej kurczowo się trzymają tego drzewa, tak jakby poza nim nie było nic innego. Mogłyby spaść, potłuc się i może zgnić w trawie, która już szykuje się do zimy. Mogłyby zamarznąć i przetrwać do wiosny. Albo mogłyby gdzieś wylądować np. w pysznym kompocie, szarlotce albo ususzone przetrwać wiele zim na kaloryferze, jako "zapach". Ale w tym momencie sobie wiszą. Ktoś oczywiście może przyjść i je zebrać. I teraz zastanawiam się czego ja bym chciała. Bo tak naprawdę nie wiem. ALe to dobrze, że w ogóle nad tym się zastanawiam. Zrealizowałam ostatnio kilka swoich marzeń. Pewne rzeczy były potrzebne aby uświadomić mi, że tak naprawdę liczę się tylko ja i moja rzeczywistość. Bo jak mnie nie ma to nie ma nic. Uświadomiłam sobie jak bardzo o siebie nie dbam za to wydaje mi sie, że dbam o wszystkich innych. I nie słucham swojego środka. I staram się spełniać oczekiwania ale innych, nie swoje. No i byłam bardzo nieszczęśliwa, za to wszyscy obok mnie zadowoleni. I przyszedł taki moment, że człowiek zrzuca odpowiedzialność za innych a odpowiedzialny jest jedynie za swoją rzeczywistość. I wiecie co, nareszcie jestem szczęśliwa. DObrze się czuję w swoim towarzystwie. Nawet pewnymi rzeczami przestałam się od razu dzielić. Zauważyłam tez taką prawidłowość, że jak zaczynasz robić coś dla siebie to od razu pojawi się ktoś, coś kto będzie uświadamiał Tobie, że sfiksowałaś. Tak przypadkiem, żeby wrócić do starego schematu. Bo był sprawdzony i bezpieczny. A ja tylko wzięłam swoją rzeczywistośc w swoje ręce bo kto jak nie ja i kiedy, jak nie teraz?? Nie jestem jabłkiem na drzewie, tylko człowiekiem. A że moja dusza jest szalona to co ja na to poradzę? :)

ladymarion : :
lis 13 2016 intuicja :)
Komentarze: 0

Skupiam się ostatnio na mojej intuicji. Na tym co podpowiada. I na sile mysli i czucia. Chcę czegoś, czuję to całą sobą i nagle się realizuje. I tak myślę, że to będzie nudne jak będzie takie przewidywalne, chociaż może a raczej na pewno przyjmuję błędne założenia. Taka sytuacja, stoję na poczcie, chcę wysłać listy. Oglądam te potwierdzenia nadania i myślę: przydałoby się potwierdzenie sms na wszystkich a mam tylko na jednym. Śpieszę się, podaję koperty pani w okienku. Pani po chwili pyta: Czy te potwierdzenia sms moga być dla wszystkich listów, bo tak wpisałam? A ja wow. Taka pierdoła, zbieg okoliczności. Tylko tych zbiegów okoliczności trochę za dużo. Kolega zaprosił na dancing. Pierwsza myśl co tu zrobić z dziećmi? Stwierdziłam, że na dzisiaj to nie wiem czy mam ochotę iść a jak mnie ochota znajdzie to i opieka się znajdzie. Puściłam. Dwa dni przed "tym" piątkiem, moje dzieciaki postanowiły same skołować sobie opiekę. Pomyślałam: przydałoby się jeszcze jakieś towarzystwo. Przyszedł piątek, koleżanka pisze co robię, czy gdzieś wyskoczymy? Nie wiedziała, że planuję gdzieś wyjść ale myślałam o niej, że mogłaby pójść z nami. Wyjście bardzo udane. Takie porozumienie na poziomie dusz. Uwielbiam te zbiegi okoliczności. 

ladymarion : :
lis 13 2016 Numerki
Komentarze: 0

Ostatnio zajęłam się czymś, co sprawia mi niebotyczną przyjemność a mianowicie numerologią. Poczytałam książki, dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Na początku chciałam analizować osoby, które mnie otaczają ale w efekcie stwierdziłam, że najlepiej będzie dla mnie jak zacznę od siebie. No i siedzę, robię tabelki, spisuję. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Widoki na ten nowy rok mam iście optymistyczne pod warunkiem, że nie siądę na dupie i nie popadnę w fale lenistwa. Krótko, zwięźle i na temat :) 

ladymarion : :