Pierwszy raz w całym swoim dotychczasowym, ziemskim życiu doświadczam czegoś takiego. Osoba, którą poznajesz i na widok której zapiera dech w piersiach, szczęka opada i długo nie może wrócić na swoje miejsce. Nie dlatego, że to jakiś niebotycznie piękny przystojniak lub piękność ;) ale może od początku. Spotykamy na swojej drodze życiowej różne osoby. Zwracamy uwagę na różne rzeczy, wygląd, wnętrze. Ja akurat zwracam szczególną uwagę na to, co ktoś ma do powiedzenia. Lubię słuchać o czyichś przemyśleniach. Nie zdarzyło mi się spotkać osoby, która aż tak przykułaby moją uwagę, jak ta spotkana niedawno. Było spotkanie z klientem. Klientem, takim jak zwykle. Droga do niego trochę pokręcona, mnóstwo zbiegów okoliczności. Dzwonił miesiąc temu ale jakoś nie udało nam się spotkać. Nie sprawdzam potencjalnych klientów na facebooku czy w googlach. Od jakiegoś czasu nie spotykam się z klientami w mieszkaniach, żeby nie było dwuznacznych sytuacji. Tym razem zadzwonił ON, że chory, że nie chce z domu wychodzić. A co tam. Znajomy znajomego. Niech będzie. Jadę. Jestem na miejscu po małych perturbacjach związanych z wyładowanym telefonem, braku gps. Wysiadam z auta, drzwi się otwierają, Wchodzę. Pierwsze pytanie czy od razu idziemy na górę do niego do pokoju. Nie lubię takich pytań, odbieram je co najmniej dwuznacznie. Odpowiadam, że może porozmawiamy na dole. No i sobie rozmawiamy o naszej przyszłej współpracy. Dręczących problemach z branży. Co robi czyli nic nowego. Bardzo miły, pogodny i uśmiechnięty. I nagle dociera do mnie, że propozycja wyjścia do pokoju nie była dwuznaczna. On jest po prostu niepełnosprawny a ja kompletnie tego nie zauważyłam. Co dziwne jakaś siła zatrzymała mnie i nie podałam ręki, jak zwykle to robię, gdy kogoś poznaję. Jeszcze nie wiedziałam z kim mam do czynienia, ale wiedziałam że to ktoś niezwykły. I o dziwo nie chciałam mu pomagać. To było dla mnie totalne zaskoczenie. Zdałam sobie sprawę, że przejmuję się totalnymi pierdołami. Nie zajmuję się tym, czym bym chciała. Nie poświęcam sobie czasu. A mam wszystkie możliwe narzedzia do tego. Jemu trochę brakuje a jednak robi to, co lubi, o czym marzył. Mało tego, jest znany na cały świat z uprawiania swojej pasji, która jest jednocześnie ścieżką zawodową. Życzę każdemu tyle pogody ducha ile ma ten chłopak w sobie. Nie wiem jaki wpływ będzie miał na moje życie ale na pewno nie pojawił się na mojej drodze przypadkiem. Przy okazji przekonałam się, jak często bez sensu oceniamy sytuację. Nie zawsze jest tak, jak to wygląda. Żyjemy wyobrażeniami o czymś. Cieszę się, że dane było mi go spotkać i że będziemy razem współpracować. A przy okazji realizuję potrzebę ratowania świata czyli nic nowego. Tym razem jednak ratowanie polega wyłącznie na robieniu tego, na czym się znam a na czym nie zna się on :) czyli wszystko tak, jak ma być ;)