Komentarze: 1
Miałam iść spać ale nasunęła mi się myśl. Jak daleko jesteśmy się w stanie posunąć w skrajnej desperacji?? Oczywiście, zależy czego ta desperacja dotyczy. Miałam dzisiaj zabawną sytuację. Mój wierny przyjaciel (z dużą dozą ironiI), z którym przyjaźń już dawno się rozsypała, postanowił o sobie przypomnieć. Jakoś w tym tygodniu umówiliśmy się na kawę na piątek. Problem w tym, że wcale nie mam ochoty iść na tą kawę. Ba, nawet nie mam ochoty go oglądać na ten moment. Przyjaźń trwała długo ale rozwaliła się poprzez jedną głupią różnicę zdań. To był czas kiedy uświadomiłam sobie, jak długo ten człowiek mną manipulował. Sam miał niskie poczucie wartości więc budował sobie swoją wartość pokazując mi jaka jestem głupia. No mniej, więcej trwało to kupę czasu. Oczywiście dla mnie to była wielka przyjaźń, dla nuiego też. Niestety, to co uważał za logiczne, logiczne nie było, okazało się, że racja jest po mojej stronie, czego on przełknąć nie mógł no i lipa. I tak nieźle, że to dostrzeglam ;) No a teraz sobie dzwoni i desperacko chce podtrzymać znajomość. Tylko po chuj mi to? Nie potrzebuje już sobie udowadniać włąsnej głupoty ;) A więc jak to powiedział Ktoś: Spierdalaj z mojego życia :) Aż taką desperatką nie jestem, żeby zabiegać o względy każdego człowieka na tym świecie. Doceniajcie swoją wartość. Wierzcie w siebie a będą Was otaczać sami fajni ludzie. Częśc tych niefajnych sobie pójdzie albo nie, niczym rzep psiego ogona będą się trzymać i wysysać z Was energię. I tak się będziecie dawać wykorzystywać, dopóki nie dotrze do Was, że życie bez nich jest piękniejsze :) A że niektórym nie pasuje, że się robi co się chce i jeszcze człowiek ma z tego radochę? To ich problem. Grunt to nie patrzeć powierzchownie na ludzi. Najlepiej patrzeć do ich wnętrza, bo tam jest ukryte prawdziwe piękno.