Archiwum luty 2017, strona 1


lut 05 2017 Konkret
Komentarze: 0

Mamy ostatnio rozkminę z M. na temat związków, relacji damsko-męskich itd. Chłopak przeczytał trochę poradników, liznął psychologii więc wymieniamy się spostrzeżeniami. Zajebiście mi się z nim gada, relacja jest czysto pracowniczo-przyjacielska, nie ma mowy o jakimś związku, bo żadne się nad tym nie zastanawia, prawdę mówiąc jesteśmy swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Ale do rzeczy. Dyskutowaliśmy ostatnio dlaczego jak kobieta ma do wyboru wartościowego, porządnego faceta i takiego typowego bad boya to wybeirze przeważnie badboya. I dlaczego facet jak ma wartościową kobietę przy sobie i zołzę to wybeirze zołzę. Dalej nie znamy odpowiedzi na to pytanie, o co w tym wszystkim chodzi. Ale dzisiejsza sytuacja trochę mi dała do myślenia. Zadzwonił mąż koleżanki, do niedawna mój wróg nr 1, teraz przyjaciel. Pyta co robię a ja że sprzątam. A on na to ; wpadaj na kawę, rzuć wszystko i przyjeżdżaj. Czekamy z G. A ja na to: Ok. o 15 jestem. I dlaczego od razu się zgodziłam? Nie miałam w planach nigdzie wychodzić... Bo facet rzucił konkretem. A my, kobiety potrzebujemy zdecydowanych facetów, któzy będą dla nas oparciem. Którzy nie będą pytać: A na co chcesz iść do kina? A może dzisiaj? Tylko jasno i konkretnie: Idziemy do kina. Dzisiaj. A jak baba zapyta na co? To się mówi, nie wiem coś wymyślimy. Ma być jasno i konkretnie. Facet musi być zdecydowany, nie dać sobą rządzić. Codziennie trzeba dbać o kobietę, o jasne podzielenie ról. I dlatego kobiety wolą badboyó. Bo oni są zdecydowani, pewni siebie. A że potem okazuje się, że to badboy i nic z tego nie będzie, przeczesze psychike i wypluje, to już inna bajka :) Pamiętajcie panowie, licza się konkrety nie zastanawianie się. To Wy macie dla nas polować. przynosić łup do domu. Dbać o nas. To tak z grubej rury dzisiaj. Tak mi się nasunęło po telefonie kumpla, który jest żonaty, szczęśliwie, z moją koleżanką. Chyba zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. :)

ladymarion : :
lut 03 2017 Facet ratuje sytuacje
Komentarze: 0

Mężczyźni to dziwne istoty. W łóżku kobieta ma być kobietą, seksownym wampem, ideałem kobiecości a w życiu? A w życiu ma być kurwa chłopem, podejmować męskie decyzje, ratować z opresji swojego faceta, głaskać po głowie, współczuć i jedna siła wyższa wie co jeszcze. Stał się wypadek. Dziecko prawdopodobnie skręciło nogę na nartach. Kolano boli. Co robi facet - ojciec dziecka? Daje dziecku telefon, żeby zadzwoniło do mamy i mama na pewno coś wymyśli. Mój mąż to człowiek chyba bardzo przeze mnie sterroryzowany. Normalnie się mnie boi. Tak, jakby przy mnie takie wypadki naszym dzieciom się nie zdarzały. Jakby nigdy nic sobie nie zrobiły. Od razu oczekuje, że na niego nawrzeszczę, że będę miała pretensje, że wypadek, że spieprzone ferie albo nie wiadomo jeszcze co (tak, czytam w myślach komus, kogo dobrze znam). Co robi dziecko? Dziecko z płaczem dzwoni do mamy, że nie wie co ma zrobić z tym (nosz kurwa dziecko ma wiedzieć?? a gdzie ojciec?). Pytam więc dziecka: czy jest samo, czy ma tatę koło siebie? Brzmiała przez telefon tak, jakby z problemem została sama. Odpowiada, że tata jest. Zaczyna się tłumaczyć, że nie wie, jak to się stało itd. Ja na to, że narty to narty, wypadki się zdarzają. Pytam czy bardzo boli. No boli i płacz. Rozumiem strach mojego dziecka, bo nie ma kto jej tam wesprzeć. Więc uspokajam, że to nic, że przecież można jechać do szpitala i tam jej oglądną nogę, że rozumiem, że boli. Od razu płacz umilkł. Dziecko nakręcone przez ojca spodziewało się zjeby, że nie uważa albo co. ALbo ja ją tak sterroryzowałam. Nie wiem. W każdym razie podstawa: zrozumienie, uspokojenie i spojrzenie na sytuację z innej strony.  Grunt, że znowu ratowałam sytuację. Skończy się tym, że to ja pojadę z dzieckiem na urazówkę. Ehhh faceci. I jak tu nie uważać ich za nieodpowiedzialnych dupków, wieczne dzieci i co kto tam jeszcze lubi??!  Dziękuję Wam, moi terapeuci :D I to jest kolejny powód, dla którego wolę być sama, bez faceta w domu. Bo po nich to jeszcze trzeba sytuację ratowac. Mamusia Marta wesprze zawsze. Ja pierdolę. ;)

ladymarion : :
lut 03 2017 czarny humor
Komentarze: 0

Zawsze myślałam, że zawojuję świat, jestem niezniszczalna. Owszem, trafiały się jakieś grypy, które kładły na parę dni. A teraz, po tym miesięcznym maratonie z nieprzespanymi nocami, zarwanymi weekendami, mój organizm zastrajkował no i leżę i kwiczę. Praca, którą kocham doprowadziła do zmian w kręgosłupie, kręgosłup wysiadł, dziękuję, postoję. Czas się wziąć za siebie. Cenne było to, co koleżanka mi powiedziała ostatnio. Siedząc u fryzjerki, która narzekała na swoje zdrowie, ile to suplementów "leczy ją z półki" (po prostu ich nie je:) powiedziałą do niej: Czy naprawdę trzeba Pani raka, żeby Pani zaczęła o siebie dbać? No właśnie, czego trzeba człowiekowi, żeby pomyślał tylko i wyłącznie o sobie, zaczął dbać o siebie, o swoje zdrowie, o swój wypoczynek? Wszyscy mi mówili: Zwolnij. Ale nie, ja mam energię, muszę być wszędzie. Jak trzeba było 3-dniowego odpoczynku to grypa. Teraz zapowiada się na dłuższy urlop. A mówiłam, że przydałby się roczny urlop, żartowałam, że ciąża bliźniacza bo rok macierzyńskiego to odpocznę. Ciąży nie ma za to jest probem z kręgosłupem... Faktycznie, czas zwolnić. Podświadomie chyba czułam, że tak będzie bo sam fakt zatrudnienia pracownika. A Ula ostrzegała - weź się za siebie, za swoje zdrowie, bądź egoistką trochę. No ale nie,bo ja wiem lepiej. Najgorsze jest to, że każdy dzień w pracy (którą kocham) znacznie obniża moją sprawność fizyczną. Nie potrafię się z tym pogodzić. Dopadł mnie dół. WCzoraj ledwo dziecko podniosłam. Musiałam prosić jeszcze męża o parę rzeczy. Jak tak dalej pójdzie to nie będę szukać towarzysza życiowego tylko opiekuna najlepiej fizjoterapeuty. Tak, mam czarny humor dzisiaj... Czuję się fatalnie, okropnie, z rąk zaczynają mi wypadać rzeczy. Oby do wtorku jakoś dożyć i iść coś ze sobą zrobić. Na spotkania towarzyskie wcale nie mam ochoty, najlepiej zaszyć się w domu, napawać się swoją samotnością. I to akurat mnie cieszy. Kiedy wracam do domu, w domu cisza, włączę muzykę, zajmuję się pierdołami. Tęsknie za dziećmi, oczywiście ale staram się wykorzystać czas świętego spokoju. 

ladymarion : :
lut 01 2017 KOT
Komentarze: 0

Ktoś mi dzisiaj powiedział, a może nawet nie ktoś, ale jedna z bliższych mi osób, która pomimo, że zna mnie krótko, jest w stanie rozpracować mnie w minutę ;) No ale powiedział, że ja to jestem jak kot. Ceniący niezależność, wolność, lubiący się wyszlajać, chodzący własnymi drogami i przyciągający negatywną energię innych. I tak sobie pomyślałam, że ma rację. Tylko, że koty tę negatywną energię przerabiają na dobrą, odżywiają się nią. Może dlatego dogaduję się z kotami ?;) W kązdym razie tak, ja cenię sobie wolność, niezależność, lubię się szlajać, lubię być sama a czasem lubię wrócić i żey po prostu ktoś otworzył drzwi, wpuścił mnie do środka i nie pytał o nic. A z energią innych to jest tak, że faktycznie ściągam osoby, które oczekują pomocy. W każdej kwestii. Czasem myślę, że to kompletnie nie ma sensu, ale przychodzi taki dzień, jak dzisiaj. Przychodzi kumpel, któremu truję już od dłuższego czasu, że powinien słuchać siebie, pójść za tym co chce robić, czym się zająć. I wydawało mi się, że nic nie trafia, że jak grochem w ścianę. A tu proszę. Przyszedł dzisiaj w nienajlepszym momencie bo właśnie miałam zamiar wyjść. ALe tak sobie myślę, że podaruję mu te pół godziny. I od progu: Nie będę owijać w bawełnę, przyszedłem do Ciebie po poradę. Zaierzam robić, tak, jak mówiłaś. Dotarło do mnie. No nie, no i jak z nim nie gadać :) To też sygnał dla mnie, że ta moja nowa działalność to dobry pomysł, chociaż wiem to od samego początku :) Miły był dzisiaj dzień, fajnie mieć fajnych ludzi w okół siebie :) 

ladymarion : :