Najnowsze wpisy, strona 12


paź 03 2016 Pieniądze, pieniądze
Komentarze: 0

Dzisiaj będzie o pieniądzach. Ponieważ trwając w swojej depresji parę miesięcy temu wyprodukowałam trochę kłopotów. Między innymi finansowych. Teraz aktualnie kończę zbierać żniwo, bo z rzeczywistością to jest tak. Najpierw produkujesz katastrofę, czyli skupiasz na czymś swoje myślenie (np. nie mam pieniędzy, braknie mi, ip) i oczywiście rzeczywistośc spełnia Twoje oczekiwania. Ale z opóźnieniem. Od jakiegoś czasu przestałam się martwić kasą. Codziennie powtarzałam, że mam tyle ile potrzebuję i jeszcze mi zostaje. No i faktycznie tak jest. Nie ma szału, żebym opływała w luksusy ale ja tez tych luksusów nie potrzebuję. Nie warunkuję pieniędzmi swojego szczęścia. Miałam trochę wydatków w zeszłym tygodniu, wrzesień wiadomo cienki z racji szkoły a dochody ograniczone. Nieuchronnie zbliżał się termin płątności niektórych rzeczy i pieniądze same się znalazły. Dokładnie tyle, ile potrzebowałam. Widzę, ze to naprawdę działa. Możecie spróbować u siebie :)

ladymarion : :
wrz 30 2016 Precyzowanie marzeń i oczekiwań
Komentarze: 0

Doświadczenie jak pomyślane i powiedziane spełnia się do strzału. Potrzeba było 14 dni żeby pomyślane i wypowiedziane na głos się spełniło. Nastąpił totalny synchron myśli, czucia i rzeczywistości. Marzenia były niedoprecyzowane więc jestem totalnie zaskoczona sytuacją. Chciałam stabilizacji, spokoju i chłopa, który będzie trochę mną rządził. Oczywiście dokładnie tak pomyślałam i powiedziałam. No i mam. Propozycję pracy w stabilnej firmie i szefa, który będzie mną rządził. Mam dokładnie to, o czym myślałam i mówiłam. Tak to jest jak się nie precyzuje tego, czego się chce. A może właśnie tego potrzebuję? Jakie życie bywa przewrotne i zaskakujące. W zasadzie nie powinnam być zaskoczona bo przecież tego chciałam :) Świadomość, że ktoś Ci ufa w takim stopniu, że na danym miejscu widzi tylko Ciebie. Tylko czy ja tam siebie widzę? A co z moją potrzebą ratowania świata? Może jej już nie ma? 

ladymarion : :
wrz 29 2016 O miłości
Komentarze: 0

Dzisiaj się nie wyłamię. Popek pisze o miłości, Mirosław Breguła pisał, Bracia Figo Fagot więc napiszę i ja :) Dzisiaj odkryłam, co to znaczy kochać taką piękną bezwarunkową miłością. W sensie nie obwarowaną milionami warunków ;) Każdy z nas kogoś lub coś kocha. Kochamy dzieci, rodziców, rodzinę, partnerów, zwierzęta, rośliny.... Zawsze zastanawiałam się, dlaczego kochamy kogoś. Kochamy za coś czy dla czegoś. Myślałam i myślałam. A w zasadzie mając dzieci czy zastanawiamy się dlaczego je kochamy? Czy byłaby to dla nas, jako rodziców różnica, że mamy rude czy blondwłose dziecko? Czy ma wszystkie palce czy ich nie ma? Czy jest krzywe czy proste? Raczej nie. Kochamy je bo je po prostu kochamy i już. Nie zastanawiamy się dlaczego. A gdyby kochać tak naszego partnera, naszych rodziców, nasze zwierzątka? Gdyby każda nasza miłość nie była czymś obwarowana? Gdybyśmy tak po prostu kochali siebie? To jest takie proste. Kochać kogoś, żeby go po prostu kochać. Nie ma znaczenia czy druga strona to wie czy nie. Pies pewnie wyczuje, drugi człowiek niby też powinien i pewnie takie mielibyśmy oczekiwania. Tylko, że ta druga strona niekoniecznie o tych oczekiwaniach wie. A jeśli nawet wie to może wcale ich nie chce spełniać. Tylko czy to nam jest potrzebne do tego, żeby kochać tą drugą stronę? Absolutnie nie. Możemy sobie ją kochać o tak po prostu. Nie ma znaczenia co będzie jutro. Dzisiaj sobie możemy kochać kogo chcemy. Oczywiście pierwsza, bezwarunkowa miłość to ta do nas samych. Bo jak kochamy siebie to potrafimy tez kochać innych. A jak nie kochamy siebie to miłość do innych obłożymy warunkami, które z miłością nie mają kompletnie nic wspólnego. Nie warunkujemy miłości do osoby tym, czy ona nas kocha. Bo wcale nie musi. Ale to nie znaczy, że my nie możemy jej sobie kochać. A co to znaczy kochać siebie? Myślę, że najprościej to nie działać wbrew sobie. A Wy co myślicie? :)

ladymarion : :
wrz 28 2016 Nic nie dzieje się przypadkiem
Komentarze: 0

Pierwszy raz w całym swoim dotychczasowym, ziemskim życiu doświadczam czegoś takiego. Osoba, którą poznajesz i na widok której zapiera dech w piersiach, szczęka opada i długo nie może wrócić na swoje miejsce. Nie dlatego, że to jakiś niebotycznie piękny przystojniak lub piękność ;) ale może od początku. Spotykamy na swojej drodze życiowej różne osoby. Zwracamy uwagę na różne rzeczy, wygląd, wnętrze. Ja akurat zwracam szczególną uwagę na to, co ktoś ma do powiedzenia. Lubię słuchać o czyichś przemyśleniach. Nie zdarzyło mi się spotkać osoby, która aż tak przykułaby moją uwagę, jak ta spotkana niedawno. Było spotkanie z klientem. Klientem, takim jak zwykle. Droga do niego trochę pokręcona, mnóstwo zbiegów okoliczności. Dzwonił miesiąc temu ale jakoś nie udało nam się spotkać. Nie sprawdzam potencjalnych klientów na facebooku czy w googlach. Od jakiegoś czasu nie spotykam się z klientami w mieszkaniach, żeby nie było dwuznacznych sytuacji. Tym razem zadzwonił ON, że chory, że nie chce z domu wychodzić. A co tam. Znajomy znajomego. Niech będzie. Jadę. Jestem na miejscu po małych perturbacjach związanych z wyładowanym telefonem, braku gps. Wysiadam z auta, drzwi się otwierają, Wchodzę. Pierwsze pytanie czy od razu idziemy na górę do niego do pokoju. Nie lubię takich pytań, odbieram je co najmniej dwuznacznie. Odpowiadam, że może porozmawiamy na dole. No i sobie rozmawiamy o naszej przyszłej współpracy. Dręczących problemach z branży. Co robi czyli nic nowego. Bardzo miły, pogodny i uśmiechnięty. I nagle dociera do mnie, że propozycja wyjścia do pokoju nie była dwuznaczna. On jest po prostu niepełnosprawny a ja kompletnie tego nie zauważyłam. Co dziwne jakaś siła zatrzymała mnie i nie podałam ręki, jak zwykle to robię, gdy kogoś poznaję. Jeszcze nie wiedziałam z kim mam do czynienia, ale wiedziałam że to ktoś niezwykły. I o dziwo nie chciałam mu pomagać. To było dla mnie totalne zaskoczenie. Zdałam sobie sprawę, że przejmuję się totalnymi pierdołami. Nie zajmuję się tym, czym bym chciała. Nie poświęcam sobie czasu. A mam wszystkie możliwe narzedzia do tego. Jemu trochę brakuje a jednak robi to, co lubi, o czym marzył. Mało tego, jest znany na cały świat z uprawiania swojej pasji, która jest jednocześnie ścieżką zawodową. Życzę każdemu tyle pogody ducha ile ma ten chłopak w sobie. Nie wiem jaki wpływ będzie miał na moje życie ale na pewno nie pojawił się na mojej drodze przypadkiem. Przy okazji przekonałam się, jak często bez sensu oceniamy sytuację. Nie zawsze jest tak, jak to wygląda. Żyjemy wyobrażeniami o czymś. Cieszę się, że dane było mi go spotkać i że będziemy razem współpracować. A przy okazji realizuję potrzebę ratowania świata czyli nic nowego. Tym razem jednak ratowanie polega wyłącznie na robieniu tego, na czym się znam a na czym nie zna się on :) czyli wszystko tak, jak ma być ;)

ladymarion : :
wrz 28 2016 o potrzebie
Komentarze: 0

Chęć bycia potrzebnym. To jest to, co ostatnio przerabiam. Po co człowiekowi tak wysoka chęć niesienia pomocy innym, zamiast pomoc sobie? Poczuć się dowartościowanym? Poczuć się lepiej? Dlaczego angażujemy czas pomagając komuś na siłę, kiedy sami potrzebujemy pomocy? Każdy z nas ma jakieś swoje pasje, małe i duże marzenia. Dlaczego nie zająć się ich realizacją zamiast nieść pomoc wszystkiemu co się rusza? Jest tyle ludzi na tym świecie, którzy naprawdę sobie świetnie bez nas poradzą. Mogą żyć bez nas a my bez nich. Ale naszego życia za nas nie przeżyją. Doświadczenie bycia w samotności samemu ze sobą. Trudne doświadczenie. Ale piękne. Móc przebywać samemu ze sobą. Dobrze się czuć w swoim towarzystwie. Nigdy nie jest się samotnym. Zawsze ma się siebie. Grunt to nie oceniać sytuacji, nie nakręcać myślami. Po prostu być. Potrzebę pomagania innym mam dalej. Ale właśnie przekuwam ją w zawodowy sukces. Takie połączenie chęci ratowania świata, pasji i możliwości zarobkowania. Póki co chcę pomóc sobie. A jeśli inni na tym skorzystają to będzie to tylko z korzyścią dla świata :)

ladymarion : :